aaa4 |
Wysłany: Śro 12:05, 25 Lip 2018 Temat postu: xcx |
|
Przygotowalismy pancerz - oznajmil Martyzenski. - Serafin, slyszeliscie?
Key nie slyszal, ale Sewold nie rozwodzil sie dlugo nad takimi drobiazgami.
-Co do broni, zaraz zdecydujemy... - obchodzac dookola Tommy'ego i Keya, mamrotal Sewold. Podrapal nieogolony policzek.
Geniusz byl grubym, lekko niezgrabnym mezczyzna i wygladal na czlowieka, ktory nigdy w zyciu nie mial w reku nic grozniejszego od widelca. - Chlopiec... z chlopcem trudniej... pan manicure kabaty
uniesie wszystko... dobrze.
Siadl na stole, zastawionym kolbami z odczynnikami. Zmarszczyl brwi. Wyciagnal reke i nie patrzac, chwycil pekate naczynie z ciemnobrazowym plynem. Napil sie i oswiadczyl:
-To herbata. Chlopcze, czego masz zwyczaj uzywac?
-Grawika... - Tommy zerknal na Keya. - I z algopistoletu strzelalem.
-Ohyda - Martyzenski skrzywil sie jak meczennik. - Grawipalka i neuronowy aktywator to bron szpanerow! Jasne?
-Tak.
-Wezmiesz dowod 17 - postanowil rusznikarz - Lekki i nie trzeba celowac. Tylko musimy wprowadzic rozpoznanie wszystkich twoich towarzyszy broni, bo ich przemielesz na proszek.
-Niech pan ustawi rowniez rozpoznawanie chlopca - zasugerowal Key. Sewold po chwili zastanowienia przyznal mu racje.
-Dobra mysl. Bo jeszcze i siebie zalatwi. Obrzydlistwo, prawda? Znizam sie do tego stopnia, ze uzbrajam intelektualnikami i to i jeszcze konstrukcji Aszmarianca...
Od razu stracil zainteresowanie Tommym. Pod bacznym spojrzeniem geniusza Key poczul sie kompletnie bezbronny. Probujac odegnac to uczucie, powiedzial:
-Niedawno uzywalem szansy.
-No i co? Dranstwo, prawda? Staroc dobra do muzeum... Bron rozpaczy, gdy ze szkolki gonili do walki... Czego nie uzywales?
Key rozlozyl rece.
-Gdzie bedziecie walczyc?
-Nie wiem.
-Bogowie... Lika, to skandal!
-Winni zostana ukarani - obiecala Seyker.
-Z excaliburem pracowales?
-Z tym nie - przyznal sie Key.ganbanyouku
-Nauczysz sie. Lika, dla niego excalibur, z lekkiej trzmiel M, na pancerz straz i diane. Wiecej nic, inaczej straci mozliwosc poruszania sie.
-Nic ci nie potrzeba? - zainteresowala sie Seyker, wstajac.
-Spo-ko-ju!
Tommy nie zaryzykowal pytania, jakie ksiazki ilustrowal Sewold. |
|